sobota, 20 kwietnia 2013

Jestem jak wino:P

Przychodzi taki czas w życiu kobiety, kiedy to nie wypada pytac ją o wiek, tak!!!.......omijam sprytnie ten temat. Jednak  z wiekiem jest  podobnie jak z ciążą, chociażbyś chciała z całych sił ukryc ten fakt to i tak matematyka staje się nieomylna;-) a w wypadku wieku -grawitacja zrobi swoje :P
Skoro mam 24 -letniego syna i 19-letnią córkę to wiadomo, że nie jestem już nastolatką:-)
Moja mama zawsze mówiła....każdy przeżyty rok dodaje nam zmarszczek , ale nie martw się, dziękuj Bogu i ciesz się, bo są tacy, którzy Twoich lat nie doczekają.....I z tą maksymą życiową 18 kwietnia skończyłam kolejny rok mojego życia. Jestem jak wino, które długo leżakuje...jestem mocniejsza, szybciej uderzam do głowy i droższa, bo rocznik mówi sam za siebie:P
A najważniejsze jest poczucie humoru i dystans do samej siebie.








niedziela, 14 kwietnia 2013

Niedyspozycja

Moją stylizacją ostatniego tygodnia była koszula nocna lub piżama i tak będzie jeszcze przez następny tydzień....tak właśnie witam pojawiające się słońce. Zapalenie oskrzeli i zatok....

Białe sukienki to trend tej wiosny a w mojej szafie jest ich kilka, bo ja lubię ten kolor.
Dzisiaj sukienka, która nadal jest w ofercie firmy  figl.pl a zdjęcia moje sprzed roku , no cóż ...niedyspozycja;-)







I w wersji z czerwienią;-)




czwartek, 4 kwietnia 2013

Totus Tuus.

Torba z rzeczami do szpitala była już naszykowana, krzątałam się jeszcze nerwowo po kuchni, kiedy niespodziewanie prezenter TVP smutnym głosem zawiadomił  o śmierci papieża. Przysiadłam na kominku i patrzyłam jak cały świat płacze po naszym Karolu, płakałam i ja. Szykowałam się do planowanej i trudnej operacji , miałam jeszcze małe dzieci, bałam się. Swoje życie ofiarowałam w modlitwie Papieżowi, a teraz On nie żyje!!! byłam przerażona, irracjonalne myśli krążyły w mojej głowie. Długo nie mogłam zasnąc...ucałowałam śpiące dzieci i w drogę do Tych. Dostałam salę z młodą 26-letnią dziewczyną, była już po operacji, mnie dopiero czekała......Nie modliłam się już, nie miałam do kogo-tak wtedy myślałam.
Rano były już wyniki i zostałam zakwalifikowana do zabiegu na piątego kwietnia, czyli na następny dzień.
Klinika, tam operacje odbywają się "taśmowo", ja miałam "zjeżdżac" o 9.00.(pierwsza), jednak coś się pozmieniało i  na bloku operacyjnym wylądowałam o dwunastej. Kiedy leżałam już na stole operacyjnym i trwały przygotowania do zabiegu poczułam coś, czego nie umiem wytłumaczyc, jakiś przekaz dotarł do mojej głowy, dziwna siła, która powiedziała mi, że Papież nadal jest ze mną. Wiem, wiem, brzmi to jak słowa jakiejś wariatki, ja sama nie rozumiem tego do końca, ale operacja udała się.
"Jesteś w dobrym stanie, wracasz na ogólną salę" - usłyszałam słowa i o godzinie siedemnastej byłam już z powrotem, pierwsze co zrobiłam to włączyłam komórkę i zadzwoniłam do dzieci, męża, siostry i przyjaciółki.  Tak,właśnie w takiej kolejności. Po dziesięciu godzinach po zabiegu wstałam z łóżka, pielęgniarka pomogła mi się umyc, a o jedenastej przed południem maszerowałam korytarzem pod rękę z rehabilitantką. W drugiej dobie po zabiegu, odwiedziła mnie siostra, miałam umytą głowę, wytuszowane rzęsy i siedziałam na łóżku machając nogami, tak!!!!, w takim stanie mogłam już zobaczyc dzieci.
Mąż przywiózł ich po południu, syn udawał twardziela a córka położyła się ze mną na łóżku i opowiadała co robili beze mnie 
Teraz był czas na rekonwalescencję, leżałam w łóżku i oglądałam w TV przygotowania do pogrzebu papieża, miałam dużżżżo czasu na rozmyślanie. Pogrzeb Jana Pawła II obejrzałam w pozycji leżącej, w szpitalu, iiii.....kiedy wiatr zamknął Pismo Święte na trumnie Polaka, dostałam wypis ze szpitala.
Po tygodniu od powrotu do domu ugotowałam sama niedzielny obiad, a po dwóch zaczęłam jeżdzic samochodem. Moja siła przyszła od Niego, od Tego, któremu powierzyłam siebie w żarliwej modlitwie.
Wtedy też postawiłam wiele granic w moim małżeństwie, zmieniłam sporo w moim życiu ....wtedy, właśnie wtedy.

A dzisiejsze fotki są ze świąt, kiedy to z moją córką zrobiłyśmy sobie malutką sesyjkę.
Kinga w kompleciku na wzór La Mania i ja....niekonsekwentna istota co się poprzecznych pasów zarzekała....przy wzroście 160 cm i kilku hihi centymetrów za dużo w niektórych miejscach pozwoliłam sobie zaszelec. A co tam, w końcu traktuję ten blog lekko, jak odskocznię od szarości dnia.
Możecie krytykowac...śmiało!!!!










oczekiwanie na lato

  "Nie chodzi o to, by czekać aż burza minie, tylko nauczyć się tańczyć w deszczu" .  Nauczyłam się odpuszczać, poczułam, że chcę ...