Świat rozpoczął przygotowania do świąt, witryny sklepów kuszą ciekawym wystrojem, migoczą światła na choinkach, słychać kolędy. Ulice pięknieją, tyle zabieganych i szczęśliwych ludzi wokół....Samochód zatrzymuje się na światłach, para obejmująca się z miłością, mężczyzna z choinką, kobieta z dzieckiem, pośpiesznie przechodzą na drugą stronę...ciemnooka dziewczyna "przykleja" twarz do zimnej szyby samochodu, patrzy na przechodniów i mówi "jak pięknie,tyle śpieszących się ludzi a ja....i milknie. Wychodzona, smutna...
Teraz idąc ulicą myślę o tych ludziach,dla których będą to ostatnie święta, ostatnia choinka i o tych, którym nie dane będzie doczekać tego. To chyba najgorszy czas na umieranie i najgorszy czas na tęsknotę.
Mój dzisiejszy look jest taki zwyczajny, dlatego post zatytułowałam "Codzienność", tak dzisiaj biegałam po mieście, Matka Polka, gosposia i kucharka w jednej osobie.
sweter - Lemonada
naszyjnik - Zara ( stara kolekcja)
spodnie - Lola Kłobuck
buty - Embis
torebka - n/n
kurtka - import Włochy
komin - n/n




