poniedziałek, 21 stycznia 2013

Z miłości do Agnieszki:-*

Pakuję malutkie samochodziki do plecaka, biorę syna za rączkę i idę na autobus. Wysiadamy na znanym przystanku PKS i wolno idziemy drogą na skróty, zatrzymujemy się na chwilkę, aby nakarmic łabędzie pływające po stawie. Otwieram drzwi , wita mnie mama, o nic nie pyta, patrzy uważnie. Nastawia czajnik i gotuje wodę na herbatę w międzyczasie rozkłada kocyk na dywanie, szykuje miejsce na parking dla samochodzików:P. Widac, że cieszy Ją nasza wizyta, bo uśmiecha się i mruga do nas wesoło. Od 3 lat budujemy dom i mieszkam z teściami, nie jest to azyl o jakim marzyłam, ale się nie skarżę.  Przyjechałam naładowac akumulatory do mojego rodzinnego domu, przyjechałam po uśmiech Mamy;-) Mam na to  3 godziny, potem odjeżdża autobus powrotny. Czas mija szybko, za szybko, pakuję z powrotem autka, biorę dziecko za rękę i przytulam się do mamy. Czuję, w dłoni banknot i słyszę słowa.....kup sobie coś dla siebie, tylko dla siebie, nawet coś drobnego np. spinkę do włosów;-) To czas, kiedy nie czuję się piękna, nie mam kasy na nowe ciuchy. To co noszę pochodzi z lompexu. Zaglądam tam regularnie w poszukiwaniu czegoś modnego, ale jest to ten okres, kiedy ubieranie się w Lompie jest hańbą. Czuję się z tym koszmarnie i mama to wie. Próbuję byc operatywna i robię na drutach czapki i swetry do Cepelii. Kupuję  "Burdę" i robię na drutach sukienkę z wełny , dla siebie. To jedyna okazja, aby miec coś nowego na sobie.Nie lubię lompexów.

Mądra, pełna zrozumienia i cudowna moja Agnieszka. Była wtedy gdy potrzebowałam Ją po operacji, kiedy urodziłam córkę i kiedy wprowadzałam się do nowego wymarzonego domu. Ocierała łzy aby potem tańczyc ze mną w wariackim tempie i śmiac się z byle czego.

Zapytałam Ją ....co ja będę robic bez Ciebie??? Patrzyła przytomnym wzrokiem.....będziesz życ...odpowiedziała, bo życie to coś co nam się przytrafia, gdy mamy zupełnie inne plany. I miała rację jak zawsze moja Agniesia:*

Dzisiaj wszystkim Agnieszkom (ogromnie tęskniąc za swoją) składam serdeczne życzenia. Spełnienia marzeń dziewczyny:)

Zupełnie inne moje wcielenie, cwieki i barokowy sweter.




Na życzenie
dodaję zdjęcie butów z bliska.
Badura:)

niedziela, 13 stycznia 2013

Lśnienie

Przyleciała do mnie z Włoch a właściwie przywiozła ją Iza. Od razu wpadła mi w oko bo jest odzwierciedleniem moje natury. Podobnie jak Ona późno chodzę spac a rano trudno ściągnąc mnie z łóżka.
A czym mówię już chyba wiadomo....o Sowie. Usadowiła się na moim swetrze i chociaż w modzie są już żuki to ja pozostanę jej  na razie wierna. Nie wiem czy Wam się spodoba ponieważ lśni mocno. 
Ostatnio zaskakuję sama siebie zakupami. To co do niedawna nie było na mojej liście wymarzonych rzeczy teraz wpada mi w oko:) Skoro 18 miec lat to nie grzech to za trochę więcej też gilotyna głowy mi nie zetnie:P





a ja bawię się modą i dobrze się z tym czuję. Zdaję sobie sprawę, ze ten post jest troszkę bez tematyczny ( ależ wymyśliłam nowe słowo:P) ale ostatnio nie mam weny do pisania. Niedawno odwiedziłam endokrynologa, który próbuje uspokoic moją tarczycę a już zaczynają się problemy z kręgosłupem i pora wrócic do masaży.  Skoro środek się sypie to niech obudowa lśni :D. 

niedziela, 6 stycznia 2013

Apetyt na jutro;-)

Z laptopem na kolanach, z kubkiem gorącej herbaty siedziała przy kominku i gapiąc się w płomień palącego drewna zajadała sernik. Ostatnio było to Jej ulubione zajęcie.  Nie wiodła może idealnego życia, ale z pewnością nie miała wielu powodów do narzekań, jednak przestała tańczyc, biegac.  Dni mijały leniwie jeden po drugim a Ona wciąż nie potrafiła zerwac się do lotu. Zegar biologiczny zaczął tykac szybciej, mały organ, który odpowiedzialny jest za hormony zwyczajnie oszalał. Była już zmęczona tą huśtawką nastroju. Wyciągnęła kalendarz, zamówiła wizytę u specjalisty a potem długo przeglądała kolorowe czasopisma.
Energicznie usiadła na fotel i  pokazała palcem na fotkę ...tak mam wyglądac!!!.....Marta, zaprzyjaźniona fryzjerka patrzyła z niedowierzaniem, było w Niej tyle determinacji, że bez słowa wzięła nożyczki.
Założyła płaszcz i wyszła, po drodze wstąpiła do sklepu z odzieżą. Przesuwała wieszaki z w poszukiwaniu czegoś dla siebie.... Zatrzymała samochód przed domem, weszła i stanęła przed swoją rodziną. Patrzyli na nią przez chwilę....była inna:)



Bo kobiecie potrzebne są zmiany:)

środa, 2 stycznia 2013

Przełom roku czyli Sylwester:)

Ten był kameralny, inny niż zawsze. Wieczorowa sukienka została w szafie, bo domówka pozwala na pewien luz:). Ja organizatorka imprez nagle zawiodłam swoje grono znajomych, wszyscy liczyli, że zarezerwowałam miejsca w "Kresowej" a ja tymczasem zajęłam się czymś zupełnie innym. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Było fajnie,chociaż bez blichtu, tłumu ludzi i kolejki do szatni:P
Dzieci zostawiły nam dom i poszły bawic się ze swoimi rówieśnikami. Kamil wybrał bal na dużej sali
Kinga wybrała domówkę.
Męża dzisiaj nie upublicznię, no cóż, nie chciał uczestniczyc w naszej sesji: :D. Nic na siłę;) Rok 2013 uważam za otwarty. Życzę Wam, zaglądającym do mnie jak i sobie dużżżo zdrowia, pogody ducha i pasji.

oczekiwanie na lato

  "Nie chodzi o to, by czekać aż burza minie, tylko nauczyć się tańczyć w deszczu" .  Nauczyłam się odpuszczać, poczułam, że chcę ...