Jestem zbudowana z niepewności i wiecznej frustracji, mam poczucie ulotności i przemijania. Nadchodząca wiosna zamiast budzić mnie do życia to sprawia, że rozmyślam o starzeniu się, za miesiąc kalendarz dołoży mi kolejny rok do metryki. W sumie to przyjemne uczucie, bo wiek w jakimś sensie uwalnia mnie od obowiązku bycia piękną i zgrabną. Czego się nauczyłam?, że czasami trzeba pozwolić sobie na bycie smutnym, udawanie, że jest inaczej jest nieautentyczne. Najważniejsze, aby nie zatracić się w tym smutku, bo radzenie sobie z nim jest rzeczywiście sztuką. Po dramatycznych przeżyciach nikt nie będzie taki sam. Najlepszą terapią jest śmiech, on pomaga cieszyć się każdą chwilą. Niby banał a ile jest w nim prawdy. Od skrajności w skrajność to teraźniejsza JA. Ale spokojnie, do depresji mi daleko -;)
Dzisiejsza stylizacja w typowo w wiosennych barwach. Żółty, odgania smutki i przywołuje wiosnę.
Płaszcz zobaczyłam na manekinie i wpadł mi w oko, a, że nie był drogi to teraz debiutuje na blogu. Pod płaszcz oczywiście dzianinowa sukienka, jeszcze czuje się ostatnie podrygi zimy:P
Płaszcz - Stradivarius
sukienka - Top Moda Angela
buty - Mango
torebka - Kazar
szalik - n/n






Widziane z bliska: