czwartek, 28 marca 2013

Dzisiaj będzie krótko;-)

Nie będę się rozpisywac. Dzisiaj będą tylko życzenia świąteczne:-)
 Tym, którzy zaglądają do mnie regularnie, tym, którzy "od czasu do czasu", i tym, którzy trafili do mnie przypadkiem...Kochani!!! życzę Wam  zdrowych, rodzinnych i przepełnionych szczęściem Swiąt Wielkanocnych, niech blogosfera będzie dla Was łaskawa.

A moja stylizacja to zmiksowanie pasków, deklarowałam, że ich nie lubię, ale kobieta zmienną jest, świat mody potrafi zmienic jej poglądy szybciej niż wszelkie starania mężczyzny:P
Prostą ołówkową spódnicę zmieniłam  sama 2 lata, naszywając białe paski, zawsze łączyłam ją tylko z biała bluzką (tak klasycznie).




poniedziałek, 25 marca 2013

Pora na moher:P

Mój syn skończył studia ,  pracuje na stażu...a wczoraj miał urodziny iii.....czego chciec więcej? Ja jestem szczęśliwa, bo nie ma nic piękniejszego niż radośc z osiągnięc własnych dzieci:-) .
"Życzliwi" jednak myślą inaczej....Kamil powinien się już ożenic a ja powinnam się godnie poddac starości wychowując wnuki i zapomniec o neonowych kolorach....
Chyba więc pora ze sceny zejśc i założyc moherowy beret i starzec się i gnuśniec:P a w drodze z kościoła obgadywac pobożnie "przyjaciół".
Taka jest cena mieszkania w małej miejscowości, gdzie wszyscy sąsiedzi znają się na wylot, wiedzą kiedy masz wypłatę, gdzie wyjechałaś na tydzień i o której godzinie gasną światła w Twoim domu.
Przyszedł mi do głowy taki pomysł, aby ubrac się tak jak każą "lokalne stylistki" zrobic sobie fotę i wrzucic na FB a wcześniej iśc tak ubraną do kościoła. Myślę, że byłabym atrakcją na kilka tygodni, ludzie snuliby domysły....może ją mąż zostawił? chora? bankrut? nie, nie!!!! powiedzieliby, zaniedbana stara baba i zacieraliby ręce z radości. Bo nie ma nic szlachetniejszego niż litośc nad biednym:P
A  ja chowam moherowy beret na dno szafy, zakładam płaszcz w śmieszne kółka, bluzkę od córki i idę do kościoła (bo wierzę w Boga) i wszystkim tym "życzliwym" mówię dzień dobry, dzień dobry, dzień dobry i uśmiecham się miło do tego konserwatywnego narodu;-)

Do dzisiejszej stylizacji zainspirowała mnie M.Socha, którą uwielbiam.
Nie mam jej młodości, wzrostu, figury, bujnych włosów jednak zaryzykowałam....i dzisiaj bluzka w pionowe paski, bo wyszczupla i szerokie spodnie.






Za dodanie tego zdjęcia mogę zostac uduszona przez mojego syna, ale co tam...
Oby do wiosny

Miłego tygodnia-*

poniedziałek, 18 marca 2013

Powroty;-)

Po skończeniu liceum właśnie tutaj zaczynałam swoje dorosłe życie, z torbą na ramieniu z włosami związanymi w kucyk biegłam na ostatni autobus do domu. Tutaj szukałam ubranek dla mojego malutkiego synka, bo Opole było wtedy" miastem luksus", gdzie można było kupic fajne ciuchy. Opole dało mi też pierwsze zarobione pieniądze, pierwszą pracę na cały etat. Likwidacja zakładu pracy zbiegła się z terminem urodzenia córki i od tej pory czyli 19 lat nie odwiedzałam tego miasta, nie było mi jakoś po drodze;-)
Teraz życie zatoczyło koło i moja córka biega po mieście z laptopem na ramieniu , ciągnie torbę na kółkach wracając do domu. A ja odwiedzam Ją z miłą chęcią. Jednak miasto srogo mnie karze za tyle lat  nie bywania w Opolu. I jeżeli ktoś widział przewracającą się na prostej drodze kobietę koło Kofeiny na Kościuszki to byłam to ja- Elka-gapa. Mam skręconą kostkę, stłuczone kolano (które bardzo boli ) i tak zdarte buty, że na tych zdjęciach można je zobaczyc po raz ostatni. Masakra!!!!!! I tak skończyła się moja wycieczka do Opola.





Chyba muszę iśc do lekarza......

wtorek, 12 marca 2013

Druga twarz

Czasy boksowania się o ciuchy na Szafiarkach mam już za sobą. Mój blog powstał w innym celu, mianowicie po to, aby pisac o swoich przemyśleniach, rozterkach i radościach. Nie ukrywam, że ciuchy zawsze lubiłam. Mojemu mężowi, kiedy powiesz.....Ela wypłaciła z konta 1000 zł, zorganizowała imprezę i leży pijana...nie uwierzy, ale powiedz Mu.....wypłaciła 1000 zł i wydała na ciuchy.....no tak....zaraz do mnie zadzwoni . Na blogu dodaję  swoje zdjęcia,ale tylko  po to, aby miec motywację do dbania o siebie. To taka moja odskocznia od codzienności.

Rozliczam PIT-ty (to częśc moich zawodowych obowiązków), jest pewna częstochowska instytucja przed którą chylę czoła. Nie, nie Jasna Góra, chociaż tam też bywam, to hospicjum. Miałam okazję przekonac się jak wygląda ich praca. Pielęgniarka potrafi przyjechac w wigilijny wieczór, aby założyc cewnik a lekarz dociera do domu chorego swoim samochodem. Poznałam ich osobiście, to ludzie, których można nazywac lekarzami-psychologami, bo pomagają nie tylko chorym ale i rodzinie.
Od kilku lat odliczam 1% podatku na Hospicjum w Częstochowie nie tylko od swoich dochodów lecz także od dochodów swoich znajomych.
Wspierajmy takie instytucje!!!!



Na dworze jeszcze zimno, ale ja jestem wiosenna:)



A pod płaszczem barwny ptak:P




Płaszcz widziany od tyłu. Te czarne wstawki są ze skóry.
Bransoletka to prezent od dzieci ze sklepu Ani Kruk.










































wtorek, 5 marca 2013

Perfekcyjna Pani Domu

Ostre słońce przedziera się przez szyby do mojego domu, bardzo mnie to cieszy, jestem ciepłolubna;-)
Jednak widzę minusy tego nasłonecznienia, Jezuuuu!!! skąd tyle kurzu nagle znalazło się w moim domu:P.
Na ekranie pojawia się Perfekcyjna Pani Domu, która jeździ po Polsce, uczy kobiety sprzątac:P. Jest elegancka, schludnie ubrana, ma perfekcyjny makijaż i perfekcyjną fryzurę. Jakże może byc inaczej, przecież jest perfekcyjna, w domu konfitury ze wstążeczkami i idealny porządek. Szydzę? tak!!!!.... można nabawic się niezłych kompleksów po obejrzeniu programu.

To było 8 lat temu, leżałam w szpitalu po operacji i nawet z tego miejsca dowodziłam domem. Tak!!! odpowiednie słowo....dowodziłam.
Rano budziłam dzieci do szkoły, przez telefon mówiłam, w co mają się ubrac, co zjeśc. Potem pytałam jak było w szkole?, co zadane?. Nie nie, nie jestem samotną matką;-), mąż też był przyzwyczajony do takiego schematu życia. Telefon nie milknął.....mamo!!! gdzie jest mój sweter?.....w szafie na górze po prawej stronie, trzeci od dołu...odpowiadałam. Kochanie, ściereczki do naczyń, nie mogę znaleźc....i znowu ja bardzo dokładnie określałam logistykę tego przedmiotu.
Ty tak zawsze? zagadnęła mnie kobieta, która leżała w mojej sali. A można inaczej? też zapytałam.
I dostałam prelekcję na temat asertywności . Obiecałam Ance, że po powrocie do domu zmienię się. Ale po 2 tygodniach po operacji wsiadłam w samochód i pojechałam po syna do szkoły a potem ugotowałam obiad. I wtedy zadzwoniła Anka.....hahaha....no właśnie.....nie powiem co krzyczała do słuchawki;-)
Ale sprawiła, że pojawił się bunt, tam gdzieś w środku.
Już nie myję codziennie podłóg, nie biegnę witac każdego domownika, nie  czyszczę butów itd
Przyznaję się do swoich słabości, hmmm każdy je ma, poznałam słowo -lenistwo-.
Dziwne jest to, że nie zarosłam brudem, chyba nawet stałam się szczęśliwsza. Kładę się spac spokojnie, nie zastanawiam się czy wszystko zdązyłam zrobic.

Odrywam w pośpiechu metkę od nowej spódnicy i rzucam ją w łazience na szafkę obok lustra .
Spoglądam w lusterko......nieźle, może byc....tak komplementuje mnie mój mąż.
Ejjjj!!! a ta kartka z ceną?......jutro !!! wołam w pośpiechu. Jutro....lubię to słowo.
I niech Perfekcyjna Pani Domu zwolni gosposię, kucharkę, nianię...wtedy się zmierzymy:P

Niech żyje marzec!!!! idzie Wiosna!!!!




Wiosna pomieszała w mojej głowie....kupiłam te rajtki, bo są intrygujące. Wiem,  że w moim przedziale wiekowym  nie uchodzi, aby każdy przechodzień je oglądał ale Wam pokaże.....wariatka ze mnie:P

oczekiwanie na lato

  "Nie chodzi o to, by czekać aż burza minie, tylko nauczyć się tańczyć w deszczu" .  Nauczyłam się odpuszczać, poczułam, że chcę ...