sobota, 30 września 2017

Witam październik.

Spotkania po latach zawsze są intrygujące a szczególnie te, gdzie większością są mężczyźni. Pewne okoliczności, które mnie ostatnio ograniczają i nie mam na nie wpływu nie pozwoliły mi w pełni uczestniczyć w tym spotkaniu, jednak nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i chociaż na godzinę przyszłam się przywitać ze starą wiarą. Prawie wszyscy byliśmy świeżo po szkole, piękni i młodzi, zaczynaliśmy swoje zarabianie na chleb. Czterdziestu chłopaków i tylko cztery dziewczyny, piękny czas!!!. Byliśmy jak rodzina, wiem, że brzmi to w dzisiejszych czasach jak tekst z bajki, ale tak było. Wspieraliśmy się nie tylko w pracy ale i w życiu prywatnym.
Ci dawni chłopcy to już mężczyźni z brzuszkami, lekką siwizną a co niektórzy z łysiną hihi, ale tam, w środku, ciągle tacy sami.
Miałam wrażenie, że czas się cofnął. Dostałam reprymendę, że nie założyłam szpilek, że jestem w spodniach. Pamiętali moje mini spódniczki i długie włosy. Zauważyli, że urosły mi cycki i że twarz mi się zaokrągliła. Były też przyjemniejsze komplementy. Bo kto jak kto, ale faceci to najszczersi krytycy i pomimo tego, że z reguły deklarują, iż nie znają się na modzie to ich ocena jest bardzo prawdziwa. Jezuuuu!!! ile to już czasu minęła, miałam wtedy dwadzieścia parę lat a wydaje się jakby to było wczoraj.



Zdjęć ze spotkania nie upubliczniam. Przyszłam już pod koniec imprezy, więc sami rozumiecie, są bardzo prywatne i klimatyczne. Raczej nie nadają się do publikacji.
A dzisiejsza stylizacja z Olesna. Przyszła jesień, która zaprasza do spacerów. Czasami trzeba pobyć z siostrą.
Sweter jest teraz w użytkowaniu mojej siostry u mnie już był na blogu. Ciuchy muszą zmieniać właściciela aby miały nowe życie.
Miłego tygodnia Wam życzę. Korzystajcie z pięknej jesieni, dopóki trwa.

kurtka - Zara
bluzka - Tatuum
spodnie - Stradivarius
buty - Sagan
torebka - Ryłko.


piątek, 22 września 2017

Ta prawdziwa, kalendarzowa.

Bociany odleciały, ranek wita nas mgliście, wieczorny chłód czuje się w kościach, hmm...idzie jesień. Od jutra już ta prawdziwa, kalendarzowa. Nigdy nie lubiłam tego przesilenia jesiennego, czuję wtedy dziwny smutek, którego nie potrafię logicznie wytłumaczyć, jakby coś miało się skończyć, bezpowrotnie odejść. Mam dziwne uczucie, że coś przeoczyłam, czegoś nie dopełniłam, że coś mi uciekło. Takie irracjonalne odczucia jesienne. Psychologowie radzą, aby szukać pozytywów w swoim myśleniu i w ten sposób uchronić się od jesiennej chandry. No...OK!!! Więc myślę...będzie babie lato, mnóstwo kolorowych liści pod stopami, czas na nowe zakupy jesiennych ciuchów. No i co? zostały tylko zakupy jesiennych ciuchów, bo babiego lata nie ma, leje deszcz a wczoraj w TV pojawiła się wiadomość, że w górach już spadł śnieg. Nie, nie mam depresji, nie mam nawet jesiennej chandry, zwyczajnie jestem zła na taką jesień. Ej!!, Ty!!, jesień...nie tak żeśmy się umawiały. A już chciałam Cię polubić :P


Zaczynam kompletować swoją jesienną garderobę. Bardzo rozważnie, bez szaleństw. W trendach pojawiły się lampasy i pasmanteryjne aplikacje. Ja swoją bluzę z kolorowymi wstążkami znalazłam u dziewczyn w Famie, ale również można zrobić je samodzielnie, wystarczy odwiedzić sklep z pasmanterią.

Bluza - Fama Kłobuck
spodnie - Lola Kłobuck
buty - Embis


środa, 13 września 2017

Idealnie nieidealne odbicie

Nie noszę ubrań, które odkrywają ramiona, nie chodzę na plażę ani na basen. A powód? Mam tłuszczaka na prawym ramieniu. Nauczyłam się go skrzętnie ukrywać. Mogłabym go usunąć, ale efekt i tak nie będzie wyglądał estetycznie. Dlaczego więc teraz piszę o tym na blogu, skoro od dobrych 2 lat ukrywam to przed światem.? Bo najtrudniej rozprawić się z własnymi demonami. Okładki gazet epatują nas dziewczynami o idealnych kształtach i nieskazitelnej urodzie, i chociaż wiemy, że to co widzimy jest ciężką pracą grafików komputerowych, to i tak pojawia się jakiś niedosyt. Patrzysz w lustro, i...tu za dużo, tu za mało a gdzie indziej nie ma wcale. I już popadasz w kompleksy. A świat akceptuje tylko to, co piękne. Potem patrzysz w TV na zniekształcone botoksem twarze i już sam nie wiesz w którą stronę iść. Po co to piszę?, pytam po raz kolejny. Przede wszystkim dla siebie, bo postanowiłam a właściwie dorosłam do tego, aby już się tym nie przejmować. Lato się kończy i będzie coraz mniej okazji do odkrywania ramion ale wiem, że na pytanie...co masz na ramieniu?, odpowiem bez żenady...to?...tłuszczak. I koniec ukrywania!!!
Akceptujmy siebie i cieszmy się z drobiazgów. Najważniejsze, że życie trwa!!!!


Ta bluzka wpadła mi w oka i postanowiłam, że będę ją nosić, pomimo...pomimo wszystko. A zdjęcia (jak przystało na koniec lata) nad wodą. Następny post będzie już bardziej jesienny.
bluzka - Candytm.pl
spodnie - n/n
buty - Vises
torebka - Doca
bransolteki- Onyx Częstochowa


,


oczekiwanie na lato

  "Nie chodzi o to, by czekać aż burza minie, tylko nauczyć się tańczyć w deszczu" .  Nauczyłam się odpuszczać, poczułam, że chcę ...